Kolejny, nużący dzień. Najgorsze w lataniu było czekanie, aż się osiągnie cel. I co tu niby robić, od trzech dni nic, tylko leżę i wpatruję się w sufit czekając na informację że dolecieliśmy. Beznadzieja. Podskakuję słysząc ciche pukanie. Gdzie w dzisiejszych czasach zamiast dzwonić się puka? A tak byłbym zapomniał. Lecę statkiem z poprzedniej epoki, który chyba dawno nie widział w stoczni.
-Proszę!
krzyczę na tyle głośno, aby mnie usłyszano. Patrzę w stronę drzwi i widzę małą dziewczynkę. Jak ona miała na imię? A tak, Beli. wydaje sie być przerażona. Usmiecham sie ciepło w nadziei że ją to ośmieli. Odwzajemnia sie tym samym. Ta mała jest na prawdę słodka. Chwila, ale czemu ona wskakuje na moje łóżko?!
-Hej, pobawi się pan ze mną? Proszę!
Że co? Czy ja wyglądam na niańkę? Jestem Jedi nie opiekunem dla dzieci. Patrze w stronę dziewczynki. W jej oczach dostrzegam błaganie. I jak tu odmówić? Ale tak właściwie czemu przyszła z tym do mnie, skoro ma siedmioro rodzeństwa?
-Dlaczego nie pobawisz się z kimś z twojej rodziny-pytam.
-Oni nie rozumieją.
-Czego nie rozumieją, Beli?
Mała patrzy na mnie ze zdziwieniem. Po chwili otrząsa się i patrzy mi prosto w oczy.
-Pamiętasz moje imię?
-Oczywiście, że tak-odpowiadam- A ty pamiętasz moje?
-Ty jesteś pan Anakin.
-Zgadza się- mówię, a ona chichocze. To taki śliczny dźwięk. Pełen beztroski i radości. Zupełnie szczery i niewymuszony. Szkoda, że na wojnie coraz rzadziej się śmiejemy. Biorę ją na ręce i unoszę do góry. Jest lekka. Zbyt lekka jak na swój wiek.
-To powiesz mi w końcu czego nie rozumie twoje rodzeństwo?
-My jesteśmy inni. Ty wiesz. Widziałam jak skaczesz tak bardzo wysoko jak nikt nie umie. Upadasz z dużej wysokości i nic ci się nie dzieje.
Sadzam ją na łóżko i wpatruje się w nią z niedowierzaniem.
-Jesteś Jedi- mówi po chwili namysłu Beli, a mi odbiera zdolność mówienia. Byłem taki ostrożny, jej rodzice niczego nie podejrzewają, a zdemaskowało mnie dziecko?
-Dlaczego tak sądzisz?-pytam jej nadal nie wierząc w to co usłyszałem. Przecież ona ma dopiero trzy lata!
-Wcale nie mam trzech lat, tylko cztery!Jesteś nieostrożny. Kto to? Ta kobieta o której teraz myślisz? Jest bardzo ładna.
Skąd ona wie o czym myślałem? Natychmiast wznoszę bariery wokół mojego umysłu upewniając się, że są szczelne. Wpatruję się w dziecko i dopiero po chwili uświadamiam sobie, że mam otwarte usta. Szybko je zamykam.
-Kto jeszcze wie o twoich zdolnościach?
-Rodzeństwo. Powiedzieli kiedyś rodzicom, że widzieli jak duszę węże nie dotykając ich. Ale nikt im nie uwierzył. Po pierwsze oni zawsze zmyślają a po drugie, ja się panicznie boję węży. Wszyscy moi bracia i siostry się mnie boją. Dlatego przyszłam się z panem pobawić. Nikt inny mnie nie chce. Rodzicom jestem nie potrzebna. Oni nie chcieli ósmego dziecka.
Zapada pełna napięcia cisza. I co ja mam powiedzieć? Pocieszyć ją? Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Przecież jej nie okłamię. Lekko sąduję ja poprzez moc. Jest potężna. Znalazłem dziecko wrażliwe na Moc! Świątynia musi się dowiedzieć!
- Dobra, Beli to w co się bawimy?
Pytam z uśmiechem, a mała piszczy radośnie.
_______________________________________________________________________________
To pierwszy rozdział :) mam nadzieję, że siż podobał.
Ms.Skywalker
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz